Lato skończyło się. Tak po prostu,
zwyczajnie,choć nikt nie był gotowy na to rozstanie. Razem z nim odeszły
gorące, duszne dni z palącym słońcem na niebieskim niebie. I przyszła jesień, robiąc
sporo zamieszania. Powoli oswaja nas z widokiem pożółkłych liści, leżących na
ulicach, chodnikach i alejkach w parku. Coś znów się kończy. Myślę o tym, spoglądając z
tęsknotą za okno, otulając się znów ciepłym wełnianym swetrem. Szukam
wytchnienia, spokoju i równowagi, a dni bezlitośnie uciekają mi przez palce.
Wciąż mam w głowie słowa, których nie sposób przelać na papier i ułożyć w
zdania. Jestem roztargniona. Zapominam wątku i koncepcji, a w mojej głowie
mieszka chaos. Obłożona stosem książek, nadrabiam zaległości, wówczas wieczorna
cisza przerywana tylko uderzeniami wskazówek zegara daje ukojenie. To
przejściowy czas. To tylko przejściowy czas!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz