Szukałam weny uparcie. W
obrazach, zdjęciach, literaturze, muzyce, spojrzeniach i szeptach. Myślałam, że
zapadła w zimowy sen i obudzi się wczesną wiosną. Zastanawiałam się nad tym, gdy
milkły wszelkie rozmowy, oddechy stawały się głębsze, aż wreszcie spowijał je
sen. Światła miasta migotały gdzieś w oddali a uliczny hałas był już tylko
wspomnieniem mroźnego popołudnia. Telefony milczały jak zaklęte, bo któż mógłby
dzwonić o tej porze? Zanurzałam się w otchłani liter, a ty, śpiący obok, otulałeś
mnie swoimi silnymi ramionami, w których zawsze czułam się jak w bezpiecznym
schronie. I porwał mnie sen, zanim zdążyłam jeszcze strawić resztki dnia.
Obudziłam się później niż zwykle, nie pamiętając już nawet czy o czymś śniłam
tej nocy. Słońce zalało pokój, wdarło się przez zasłony i rolety wypełniając
przestrzeń jasnym światłem, które powoli, nieśpiesznie rozpalało we mnie
istnienie. Pomyślałam wówczas o lecie. O dzieciństwie. Znajome twarze powitały
mnie uśmiechem. Mieszkanie pachniało świeżym chlebem i kawą. Dziecięcy śmiech
odbijał się echem od ścian. I nagle poczułam jej obecność. Wena. Pojawiła się
przy mnie jak mały dobry duszek zupełnie jakby i ją wskrzesiło to poranne
słońce! W jednej chwili wszystko wydało się już inne, pełne nadziei,
tchnienia. Kawa smakowała lepiej a jej boski aromat rozchodził się po całej
kuchni ,tworząc smugi gdzieś na granicy światła, rozpoczynając i kończąc tam swoją
wędrówkę. Pomyślałam sobie, że ten dzień będzie piękny, pełen słońca i miłości.
Dziś mogę góry przenosić, a ulice mojego miasta tylko dla mnie pachną wiosną!
I niech Cię ta wena nie opuszcza! Łap ją, trzymaj za nogi i nie daj uciec. A najlepiej zamknij w szufladzie na klucz i wyciągaj tyle ile Ci potrzeba:) Ach - uwielbiam takie dni!
OdpowiedzUsuńI tak właśnie zrobię. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń