środa, 19 lutego 2014

Poranek



  Lubię takie leniwe poranki, kiedy smak parzonej kawy pobudza jeszcze drzemiące kubki smakowe, ciepły kubek ogrzewa dłonie, a rozbudzone na dobre słońce, zmusza nas do mrużenia oczu. Zapachy mieszają się ze sobą i wznoszą ku górze, a my, słuchając radia, uśmiechamy do siebie, ciesząc się z małych rzeczy. Chwilo, trwaj!



                               

niedziela, 16 lutego 2014

Słodki weekend



  Walentynki obchodziliśmy we dwoje w górach. Czas nagle cudownie zwolnił, a my razem z nim. Było dużo żartów, spacerów, kosztowania nowych potraw, słodkiego lenistwa i rozmów do późnej nocy. Zakochani, szczęśliwi i wypoczęci, wróciliśmy dziś do codzienności. Jak dobrze, że wszystko się udało! 





poniedziałek, 3 lutego 2014

Wena



  Szukałam weny uparcie. W obrazach, zdjęciach, literaturze, muzyce, spojrzeniach i szeptach. Myślałam, że zapadła w zimowy sen i obudzi się wczesną wiosną. Zastanawiałam się nad tym, gdy milkły wszelkie rozmowy, oddechy stawały się głębsze, aż wreszcie spowijał je sen. Światła miasta migotały gdzieś w oddali a uliczny hałas był już tylko wspomnieniem mroźnego popołudnia. Telefony milczały jak zaklęte, bo któż mógłby dzwonić o tej porze? Zanurzałam się w otchłani liter, a ty, śpiący obok, otulałeś mnie swoimi silnymi ramionami, w których zawsze czułam się jak w bezpiecznym schronie. I porwał mnie sen, zanim zdążyłam jeszcze strawić resztki dnia. Obudziłam się później niż zwykle, nie pamiętając już nawet czy o czymś śniłam tej nocy. Słońce zalało pokój, wdarło się przez zasłony i rolety wypełniając przestrzeń jasnym światłem, które powoli, nieśpiesznie rozpalało we mnie istnienie. Pomyślałam wówczas o lecie. O dzieciństwie. Znajome twarze powitały mnie uśmiechem. Mieszkanie pachniało świeżym chlebem i kawą. Dziecięcy śmiech odbijał się echem od ścian. I nagle poczułam jej obecność. Wena. Pojawiła się przy mnie jak mały dobry duszek zupełnie jakby i ją wskrzesiło to poranne słońce! W jednej chwili wszystko wydało się już inne, pełne nadziei, tchnienia. Kawa smakowała lepiej a jej boski aromat rozchodził się po całej kuchni ,tworząc smugi gdzieś na granicy światła, rozpoczynając i kończąc tam swoją wędrówkę. Pomyślałam sobie, że ten dzień będzie piękny, pełen słońca i miłości. Dziś mogę góry przenosić, a ulice mojego miasta tylko dla mnie pachną wiosną!